czwartek, 19 września 2013

Drobna dygresja i Damned w sobotę w Gdańsku

http://www.youtube.com/watch?v=SUyUO3ei67c

Nie "Top of the Top" tylko "Top of the Pops" barany!
Niektórzy mieli pretensje do Damned, że wzięli udział w TOTP. Ja mam nadzieję, że nie będę miał do nich żadnych pretensji po sobotnim występie.
 Start: 19:00, support: Apteka

środa, 18 września 2013

"Przemoc. By żyło się lepiej" Piotr Nowak

http://lewica.pl/blog/nowak/28590/


Kolejny niezły esej Piotra Nowaka, aczkolwiek nie byłbym takim pesymistą. Nawet jeśli protesty w Warszawie nie zmieniły polityków i chciwych przedsiębiorców, to jednak gdyby się one nie odbyły nie odczuli by oni żadnej presji, a część społeczeństwa nie dostrzegła by problemu i żyła by w jeszcze większej inercji. Wysiłek wg mnie się bardzo opłacił. Ludzie "nieumundurowani" niezrzeszeni w żadnej organizacji też wzięli udział, o czym się prawie nie mówi, pewnie z powodu niewielkiej liczebności. Niektórzy jednak przechodzili przez rondo de Gaulle'a beznamiętnie śpiesząc gdzieś, albo idąc z pogardą. Tych drugich było łatwo poznać, włoski ulizane, ubranka jaskrawe, jak na lemingów przystało. 
Poza tym większych utrudnień na drodze nie było czego bała się HGW czy inna "liberalna szarańcza".

Multikulti na Strajku Generalnym

http://www.komsomol.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1618:zwizkowcy-w-komsomolskim-obiektywie&catid=72:nasze-akcje&Itemid=63

Interesujące jest jak różne grupy znalazły się na Strajku Generalnym w Warszawie. Osobiście komunistów nie wypatrzyłem (choć kim niby są ludzie walczący o wyzwolenie proletariatu), ale byli... na tej samej starówce co Klub Gazety Polskiej, pachołki Rydzyka, anarchiści, Samoobrona.... długo by wymieniać. Z jednej strony pozytywnie żeby były tak skrajne odmienne grupy i się nie pobiły, ale niektórzy naprawdę nie wiem co tak robili. Jakieś religijne oszołomy, przeciwnicy ateizacji i in vitro (feudalizmie wróć!), antykomuniści z przekreślonym sierpem i młotem (sojusz robotniczo-chłopski wszak jest bardzo antypracowniczy) i inni jakoś dziwnie niezorientowani w temacie. Nie mówię, żeby być za jakimś Kompole, Komsomolem i czy inną sektą onanizującą się Stalinem czy Zedongiem, ale do cholery jasnej pewne ideologiczne błędy są niewybaczalne. 
Mam też do organizatorów lekką pretensję. Dlaczego daliście się wypowiedzieć Sakiewiczowi. Czułem się zażenowany słuchając jaki to Pis i Jareczek jest zajebisty. Panie Duda, ja pana szanuję, ale skończ pan z tym PIS-em. Czy pamiętamy pogardę dla strajkujących pielęgniarek? Ale to tylko przecież "kwestia techniczna". Ważne żeby wykorzystać anty-Tuskową koniunkturę. Zejdźcie z drogi reakcji. Won Z Pisem, i nowymi prawackimi partyjkami typu LOS. Nie "szczęść Boże" tylko "proletariusze łączcie się"!

Tako sądzi i wzywa do walki Cypouch.

czwartek, 12 września 2013

„Dekomunizacja” w Radiu Gdańsk

27.06.2013 r. Dzień m.in. strajku pracowników firmy Energia. I właśnie w takim oto dniu w Radiu Gdańsk zaczyna się toczyć dyskusja na temat dekomunizacji (ważny temat w końcu, bardzo adekwatny w obliczu „ruchu ulicznego”). W studiu pojawiają się jacyś goście z Francji, czy Grecji. Dyskusję prowadzi jakaś urocza kretynka. Dyskutanci nie mogą przeboleć, że jest gdzieś ulica Świerczewskiego albo Nowotki. Prowadząca urządza sobie podśmiechujki wymieniając w jednym rzędzie Lenina, Stalina, Marksa i Komunę Paryską, itd. Ogółem typowy pseudointeligencki trolling z komunizmu, socjalizmu. Ostatecznym powodem, aby wyłączyć radio była wypowiedź Uroczej Idiotki : „(…) trzeba oddzielić lewicę od socjalizmu czy komunizmu”.
? !!!!! ?! WTF! Radzę się dokształcić. Mamy owszem wolność słowa i bardzo dobrze. Toteż z niej korzystam i mówię: tak niedoczytane osoby jak w.w. prezenterka nie powinna wypowiadać się w radiu publicznym i robić ludziom (zwłaszcza młodym) wody z mózgu! Polecam poprawnie przyswoić sobie znaczenie używanych terminów, sięgnąć do historii  i poczytać „Manifest Komunistyczny” czy „Zasady komunizmu” jeśli chce się to krytykować. O ile lewica (która ma swoich założeniach obronę robotników) nie musi być komunistyczna, to jak może nie być socjalistyczna?! Przecież to tak szeroki termin, że zmieści w nim się m.in. socjaldemokracja, komunizm, niektóre ruchy anarchistyczne czy konserwatywne. No jasne, lewica to przecież liberalizm rodem z SLD i Ruchu Palikota, ochrona własności prywatnej, przedsiębiorców i te sprawy. A Radio Gdańsk „probsuje” tym „którym się chce”.
Radio Gdańsk ma ode mnie „bana”.

Tako wkurwia się Cypouch

poniedziałek, 9 września 2013

This is pop, czyli odpowiedź na list do Dziennika Trybuna „Seksizm i głupota”

Nie słucham muzyki pop, ale sądzę, że przykład piosenki „Brurred Lines” wpisuje się w popularną tendencję współczesnej kultury masowej. Był taki program (nie wiem czy jest) na kanale Viva „O co Kaman?”. Czasem oglądałem, że by zobaczyć jak idiotyczne są teksty piosenek popowych typu „mam najfajniejszą dupę na świecie” itd. (o muzyce nie wspomnę). To jest problem, ale zakaz emisji niczego nie zmieni.
Szczególnie seksistowscy są bywalcy dyskotek dla których „posiadanie fajnej dupy” jest wyznacznikiem bytu. Zawsze gardziłem taką postawą, ale przecież nie zamknę wszystkich dyskotek gdzie puszcza się seksistowskie treści. Tego jest zbyt wiele nawet w polskiej „muzyce”. Do tego pragnę zauważyć, że większość dziewczyn na seksizm się godzi. Czy warto się bić o te „głupie laski”, „blachary”, które nie mają godności sufrażystek? Można je jedynie uświadomić o ich głupocie. Emancypacja kobiet w Polsce to trudny proces, tym bardziej w panującym femino-sceptycyzmie.

Co do gwałtów to moim zdanie sprawa jest bardziej złożona i o tym powinna toczyć się dyskusja. Należy do tej sprawy podejść bardziej psychologicznie niż dogmatycznie. 

Ci niepokorni antykomuniści

Nie mam w zwyczaju przeglądać prawicowych pism, bo aż mnie mdli od tej tendencyjnej propagandy. Jednak zrobiłem wyjątek… i pożałowałem. Chodzi o tygodnik Od Rzeczy z 29 lipca – 4 sierpnia. Pech chciał, że trafiłem na krótkie artykuły P.Z. „Dziedzictwo Stalina” i „Rozliczenie komuny”.
W tym pierwszym artykule szczególnie ucieszyło mnie zdanie „Po odzyskaniu niepodległości w 1989 r. nie tylko Pałacu Kultury nie rozebrali (w tym przypadku najlepiej byłoby akurat użyć dynamitu), ale jeszcze się nim zachwycają.” Nie wiem co to za gość ten Piotr Z., ale doradziłbym mu, że jeśli idzie tym tropem to (póki młodość w nim) niech wysadzi całą odbudowaną w okresie stalinowskim Warszawę i wszystkie zakłady pracy powstałe w okresie „nieszczęśliwie nierozliczonego” PRL-u.

Co do drugiego artykułu „Rozliczenie komuny” to szczególnie interesujący jest drugi akapit, w którym dzielny antykomunista P.Z. ma pretensje do młodzieży (18-24 lata), że 71 proc. z nich uważa, iż „czasy komunizmu w Polsce zostały rozliczone dobrze. I nie chce słyszeć do wracania do tej sprawy.” Ja należę do tej grupy wiekowej i wydaje mi się, że Ci skrajni antykomuniści to ludzie, którym brak problemów doczesnych. A cały ten Front Narodowy gdyby doszedł do władzy byłby gorszy od rządów Stalina. P.Z. nawołuje do antykomunizmu, artykuł kończąc słowami: „teraz, albo nigdy’. Konserwatyzm Teraz! To by było dobre.

Czy ciągle „Grunt to bunt”?

Sierpień. Czytam sobie 3 tom serii „Grunt to bunt” (jakby ktoś nie wiedział/ zapomniał to jest to zbiór wywiadów dotyczących festiwalu w Jarocinie). Czytam i odkładam na później, wracam, potem znowu odsuwam od siebie. Dlaczego? Tematyka „jarocińska” coraz mniej mnie interesuje. Doceniam jednak olbrzymi wkład Grzegorza K. Witkowskiego w powstanie tej serii (spisywanie wywiadów z dyktafonu jest bardzo trudne, jeśli ktoś nie doświadczył tego to nie wie). Życzę mu jak najlepiej oraz  wydania jak największej liczby tomów jeśli taki ma aspiracje i ciekawych rozmów. Wywiadowców ma często naprawdę nietuzinkowych. Prędzej czy później przeczytam tą książkę, bo to chyba pierwsza i tak wiarygodna publikacja, w której każdy kto był na festiwalu w Jarocinie od lat 70 (tak!) do 1994 r. W czym więc problem. We mnie? Może powiem naiwnie: w ludziach?
(Poniższe uwagi nie muszą dotyczyć tylko ksiązki)
Po 1. W kontekście Jarocin Festiwalu wałkuje się zbyt często nadmiernie eksponowane tematy np. o „wentylu bezpieczeństwa” (czy był czy nie był festiwal; może z tym akurat dobrze), występy: Siekiery w ’84 (ach to był kurwa rozpierdol; nic więc dziwnego, że Adamski nie chciał tego ciągnąć), Dezerter w ’84 (kłótnia z Walterem o tą bzdurę jak polanie trawnika nigdy mnie specjalnie nie interesowała, ale jak sensacja to sensacja), Republiki w ’85 ( jak to dzielnie zachowali się członkowie zespołu po obrzuceniu jedzeniem); Dżem (Rysiek był gość, bez Ryśka to nie to), cenzura (jak to Siczka z KSU powiedział „z cenzurą każdy miał przejebane, nawet Krzysztof Krawczyk).
Po 2. Przy rozmowach o Jarocin Festiwalu m.in. na spotkaniu promocyjnym książki „Grunt to bunt” (byłem na promocji 2 i 3 tomu) zawsze jest krytyka „współczesnego Jarocina”, często nadmiernie emocjonalna. Nie wiem co znaczy „Jarocin sprzedany”. Rozliczaniu jarocińskiego Festiwalu towarzyszy sentymentalizm i (ośmielę się powiedzieć jako gówniarz) hiperbolizacja. Owszem, denerwuje mnie trochę festiwal od strony organizacyjnej ( to oczym wspomniałem w artykule „Zabawa na 102 i pieniądze z reklamy”, czyli ochrona „z dyskoteki”, korporacjonizm i sądzę, że zbyt drogie żarcie). Jednak kiedy w 2013 r. występują taki zespoły jak: Misfits, Blitzkrieg legendarnego pałkera Marskiego Ramone, Suicidal Tendencies, Brudne Dzieci Sida, I Am Giant, CF98 czy bardzo z Jarocinem związane: Izrael, Moskwa, Hey (materiał z płyty „Fire”) to czego chcieć więcej za jedyne 140 zł (w dniu koncertu).
Po 3. Czy można ciągle żyć kombatancką przyszłością polskiego punk rocka? Bym bardziej osoby takie jak ja, urodzone po transformacji. Teraźniejszość zbyt daje o sobie znać, by usiąść w ciepłym schronie minionych rewolt. Zamiast  zajmować się doczesnymi problemami nawet młodzież przegląda archiwa z Jarocina, ogląda „Falę”, „My blood your blood” po to, żeby mówić do siebie „to były przejebane czasy i było się o co buntować”. Wmawiajcie sobie dalej to będziecie jak mawia Paweł Kukiz „robić za chłopków pańszczyźnianych”.
Jeśli miałbym coś zasugerować to mentalny powrót nie do „czasów świtności Festiwalu w Jarocinie”, ale do radykalizmu i intelektualizmu sceny hc/punk/crust z lat 90. Jednak „łap to co teraz” (Regres).

Oi oi oi! If the kids are united they will never be deveided! No pasaran! No furure! Daj na wino! Jarocin sprzedany!

ROCK NA BAGNIE

05 lipca 2013 (piątek)
14.00-14.30 TESTER GIER
14.30-15.05 LOLLIPOP
15.05-15.40 ZŁOŚLIWY ANEMIK
15.40-16.20 VIADRO – nie dojechali
16.20-17.00 KUBA ROZPRUWACZ
17.00-17.40 BANDA WHYSEGO
17.40-18.20 RUMOR
18.20-19.00 SKTC
19.00-19.45 ACAPULCO
19.45-20.25 SPIRIT OF 84
20.25-21.10 BACHOR
21.10- 21.55 PRZECIW
21.55-22.35 PLEBANIA
22.35-23.20 4 KOPNIĘTYCH I FRED
23.20-00.05 1984
00.05-01.00 DEUTER
01.00-02.00 MOSKWA

06 lipca 2013 (sobota)
12.00 – Premiera książki Grzegorza K. Witkowskiego „Grunt to Bunt – Rozmowy o Jarocinie III” połączona ze spotkaniem z muzykami biorącymi udział w legendarnych edycjach Festiwalu w Jarocinie – Darkiem Duszą REDAKCJA i SHAKIN DUDI ex m.in ŚMIERĆ KLINICZNA, ABSURD, DiM i Adamem Martuzalskim z ACAPULCO
14.00-14.30 MORSZCZUK
14.30-15.10 NO PROFITS
15.10-15.50 URAN
15.50-16.30 STREET CHAOS
16.30-17.10 LARWY POLARNE
17.10-17.50 THE LUNATICS
17.50-18.30 WHITMAN
18.30-19.10 AGAINST ALL ODDS
19.10-19.50 LONDYN 70
19.50-20.50 SHAMBOO
20.50-21.50 REDAKCJA
22.10-23.40 ARMIA
23.40-00.40 ONE MILLION BULGARIANS
00.40-01.40 WC
01.40-02.40 TZN-XENNA

Moja predyspozycja fizyczna nie pozwalała mi być na tych wszystkich koncertach, ale wspomnę o tych na których byłem i które mi się podobały (z jednym wyjątkiem).
Festiwal zacznie zaczął crossoverowy Tester Gier, na gruzach Świniopasa (były więc utwory też tego zespołu). Była „Ewa Farna”, nie wiadomo po co była też ograna do zajebania „Siekiera”. Rumor grali całkiem nieźle. STKC to już poezja, chyba najlepszy piątkowy występ. Zagrali utwory z „Herezje”, wcześniejsze również. Potem jarocińskie folk-punkowe Acapulco, ale to już nie mój klimat. Potem Spirit of 84 dali czadu. Na Przeciwie niestety nie byłem, ale z tego co słuszyłem było gites (występy z poprzednich edycji to coś czego się nie zapomina). Plebania porwała publiczność i nic zresztą dziwnego. Potem niecierpliwie czekałem na występ 4 Kopniętych i Fred… Dawno się tak nie zawiodłem. Chciałem z przyzwoitości spuścić na to zasłonę milczenia, ale gorycz jest zbyt wielka. Kopnięci w lata 80 wyróżniali się tym, że w porównaniu do reszty zimnofalowych kapel w Polsce, potrafili z tej muzyki wyciągnąć czarny humor i mieli niepowtarzalny dystans do szarości. Nie dość, że tego zabrakło, nie było wokalisty, tylko wokalistka. Zagrali covery Banshees z płyty „Juju” : Spellbound, Arabia Knights i coś jeszcze. Dobrze technicznie, ale co z tego, kiedy to nie byli 4 KOPNIĘTYCH I FRED. Ktoś z publiki spuentował to „4 kopniętych i Ciężarna” (wokalistka była w ciąży). Humor trochę poprawił mi mój ukochany 1984, szkoda tylko że tak krótko grali. Zaczęli kawałkiem „Na jednej chmurze do nieba” a potem grali kawałki głównie z płyty „4891” wg mnie bardziej punkowo niż zwykle. Deuter dał dobry koncert. Dzień kończył występ Moskwy. Nie dotrwałem do końca. Brak im pazura, a ja już widziałem po raz kolejny i nie robią na mnie wrażenia.
Drugiego dnia brałem udział w spotkaniu odnośnie książki „Grunt to bunt” tom 3. Zaczęło się kulturalnie, potem jakieś sentymentalizmy, aż w końcu posypały się hasła, że „Jarocin sprzedany”, „Jarocin komercha”. Dyskusją tą szczególnie zaaprobowany był niejaki Split (zachęcam do zapoznania się z twórczością tegoż zaangażowanego artysty). Puka nie potrzebnego krzyku, jak zwykle.

Pierwszym występem sobotnim,  który zrobił na mnie wrażenie był koncertyno No Profits.  Street Chaos wgniótł w ziemię. Fajnie było posłuchać niesztampowych i inteligentnych tekstów The Lunatics. Potem, Whitman – klasa sama w sobie. Równie dobrze wypadli Against All Odds (czasem naiwnie) , Redakcja (poraz kolejny niezawiedli) i Armia. One Milion Bulgarians oczekiwałem najbardziej. I się nie zawiodłem. Zaczęli coverem Joy Division „A means to an end”. Zagrali też m.in. “Czerwone krzaki”, “Wysadzony za wysoko”, “Nowe degeneracje”, “Nowe wiadomości”, czyli bardzo retrospektywnie. Następnie dali czadu WC. Dzień wieńczył (czy też rozpoczynał J) występ TZN Xenna z Pankiem (jako już stałym członkiem zespołu) na basie.
Życzę Żabie, Łysemu i pozostałym organizatorom oraz publice równie udanej kolejnej edycji.

„Bez Dogmatu” nr 96

Pierwszy raz zakupiłem ten kwartalnik za 7 zł, choć ma on już swoją historię. Początek mnie średnio zajął, zwłaszcza antykościołowe wynurzenia Szumlewicza, chyba na pograniczu banału. Moja ocena może być niesprawiedliwa, bo już tyle powiedziano o Kościele, a ten jak stał, tak stoi i niewiele się przesuwa, jedynie dostrzega więcej zalet w kapitalizmie.
Religia i gender to tematy przesadnie eksponowane przez lewicę, głównie przez tą mainstreamową, ale te artykuły wyjątkowo się bronią. Najpierw dissowanie Franza, który za osłoną skromności, ma pewnie wiele do ukrycia („no i wybrali ch..”). Krytykuje się też skrajną islamofobię. Owszem jest to poprawność polityczna, ale wg mnie słuszna. Parafrazując Biblię – „w czyimś oku widzisz drzazgę, w swoim nie widzisz belki”. Jest mowa o „Biblii homoseksualistów”, „… feministek” itd. Dla mnie to akademicka zabawa dla podszkolenia się w hebrajskim, aramejskim i grece. Tłumacz zawsze doda coś od siebie, ale to ma dotyczyć tylko sfery estetycznej… Artykuł ten nosi nazwę „Biblia Wujka i Wujenki”. Podoba mi się. Choć z drugiej strony warto się zastanowić czy te wszystkie przekłady: Wujka, Tysiąclecia, Nowego Świata są wierne i czy w ogóle coś takiego jest możliwe.
Kolejne artykuły dotyczą praw lokatorskich i eksmisji. Dla mnie szokujący jest artykuł „Ludzie bezdomni” gdzie Bakalarczyk przytacza ankietę Gazety Wyborczej, co gimbusiarnia zrobiłaby z bezdomnego. Eh, niektórzy mają za dobrze. Dwa ostatnie artykuły to tłumaczenia z Maxa Miilera i Ady Colau.
Na końcu przytoczone są ciekawe cytaty. Szczególnie podoba mi się wypowiedź Julii Pitery dla Superstacji. Oto fragment : „(…) kultura jedzenia śniadania w Polsce nie istnieje”.